Forum forum anglistow Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Filmowe Dysputy Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
an
Filolog



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: olsztyn

PostWysłany: Pon 23:41, 23 Mar 2009 Powrót do góry

agropol napisał:
A słyszałem opinie, że w pewnych konfiguracjach przypominam Jude'a Cool


hehee, to chyba zapomniałam jak wyglądasz ;D

fUnclub można założyć - na cotygodniowych sesjach będziemy ogladać najśmieszniejsze zdjęcia i filmy z udziałem wujcia . a ja mam ich sporo, oj tak ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Śro 19:24, 25 Mar 2009 Powrót do góry

Relacja z zeszłowtorkowego Kocham Kino Smile

ALE JAZDA! (INTERSTATE 60, 2002)

Polski tytuł może zasugerować, że mamy do czynienia z typową głupawą komedyjką dla młodzieży, ale nic bardziej mylnego.
Po kolei. Neil (James Mardsen) jest początkującym malarzem, ale jego ojciec ma dla syna inne plany. Sytuacja Neila zmienia się diametralnie gdy spotyka tajemniczego kolesia spełniającego życzenia, a następnie wyrusza nieznaną drogą by dostarczyć paczkę o nieznanej zawartości nieznanemu adresatowi. O fabule dość krótko bo ma tak naprawdę małe znaczenie. Oczywiście Neil, podczas swojej podróży, spotka bardzo ciekawych ludzi i zawita w nietypowe miejsca. Na przykład do miasta, w którym większość mieszkańców jest uzależniona od narkotyku zwanego Euforią, a władze tego miasta wykorzystują ich do lekkich prac, by ci mogli pozwolić sobie na kolejną dawkę "szczęścia". I wszyscy są happy Wink Lub do miasta zamieszkiwanego jedynie przez prawników, który pozywają każdego przyjezdnego, żeby tylko sąd miał zajęcia, a oni zarobek.
Film w metaforyczny sposób krytykuje wady współczesnego społeczeństwa, jego konsumpcyjny styl życia, zbytnią wiarę w plastikowych idoli i hipokryzję. Jedno ciekawe zdanie wypowiedziane w filmie zapadło mi w pamięć: "Gdyby ludzi mówili to co myślą, a potem robili to co mówią." No właśnie, gdyby..
W roli drugoplanowej mamy Gary'ego Oldmana, a w mniejszych rolach całą plejadę znanych aktorów. M.J. Fox, Kurt Russell, Chris Cooper, Christopher Lloyd - te nazwiska są znane nie tylko kinomanom.
Choć dość nietypowa i zmuszająca do myślenia, to w dalszym ciągu komedia, więc śmiało możemy nastawić się na dużo śmiechu i po prostu dobrą zabawę. Jak widać na przykładzie "Interstate 60", refleksja i zabawa nie muszą wcale się wykluczać. Jedna z najinteligentniejszych komedii jakie widziałem.

Ocena: 7.5/10


KAWA I PAPIEROSY (COFFEE AND CIGARETTES, 2003)

Filmy Jima Jarmuscha nie należą do zbyt ekscytujących, niektórzy mogą nawet stwierdzić, że są po prostu nudne. Nic dziwnego, przecież akcji w nich jak na lekarstwo. Nie można natomiast zarzucić im braku oryginalności czy pewnego uroku.
"Kawa i papierosy" nie jest wyjątkiem. Film składa się z 11 stosunkowo niedługich epizodów, w których bohaterowie po prostu rozmawiają, oczywiście popijając przy tym kawę (lub wyjątkowo herbatę) i paląc papierosy. Rozmawiają o różnych rzeczach, o wszystkim i o dupie maryni, o filmie i muzyce, o Nikoli Tesli i Elvisie, i o szkodach, tudzież przyjemności, płynącej z korzystania z tytułowych używek.
Oprócz znanych aktorów takich jak Steve Buscemi, Roberto Benigni, Cate Blanchett, czy Bill "Muthafucking" Murray Wink w filmie wystąpiło wiele znakomitości ze świata muzyki - Iggy Pop, Tom Waits, The White Stripes, GZA i RZA z Wu Tang Clan (do RZA Jarmusch ma chyba sentyment bo wcześniej powierzył mu tworzenie ścieżki dźwiękowej do "Ghosta Doga"). Co ciekawe, wszyscy grają samych siebie, Alfred Molina to Alfred Molina, Jack White to Jack White Smile Druga ciekawostka: film jest czarno-biały, ale dla fanów Jima to żadna nowość ;P
"Kawa i papierosy" to coś więcej niż kilka błyskotliwych dialogów i niepowtarzalny klimat. Jarmusch w zabawny sposób dotyka jednego z podstawowych problemów z jakimi się borykamy - problem komunikacji międzyludzkiej. Papierosów nie palę, kawę piję od święta (RZA podaje w filmie dobry powód dlaczego Wink ), ale takie kino łykam bez zawahania Smile

Ocena: 8/10


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Bush_Docta' dnia Czw 16:49, 26 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Śro 19:55, 25 Mar 2009 Powrót do góry

Nawiązując do Jarmuscha, to zaczyna on wyrastać na jednego z moich ulubionych reżyserów. Z każdym filmem jego klimat coraz bardziej mi pasuje i mnie przekonuje. Skupiasz się na grze aktorskiej, fabule, ogarnia cie ta ekscytujaca cisza, zachłannie śledzisz dialogi (sweet lord, jak ja śledziłem dialogi w "Kawie..."! Świetny film.). Tak, wyczekujesz dialogu z niezwykłym zniecierpliwieniem, a kiedy sie pojawia... czekasz na następny. Ograniczona kolorystyka skłania do większej rozrywki intelektualnej niż sensualnej. To samo ma miejsce w filmie "Down by Law", który obejrzałem wczoraj. Jarmuschowski do przesady, że tak powiem. Historia trzech mężczyzn, którzy poznali sie w ciupie, trafiając tam niejako nie ze swojej winy. Na ekranie widzimy ponownie Toma Waitsa i Roberta Benigniego, który daje świetny popis swoich komediowych umiejętności. Gra w końcu siebie - Włocha w USA. Metkując filmy, jest to komedia obyczajowa okraszona muzyką Waitsa i, jak to u Jarmuscha, skłaniająca do refleksji. Polecam osobom pragnącym zwolnić nieco tempo życia Wink Natomiast każdemu polecam dwa inne filmy: "Dogville", czyli Nicole Kidman kontra reszta świata (do czasu) oraz "Million Dollar Hotel", czyli banda świrów kontra reszta świata (niesamowity film na wieki wieków amen). Recenzje wkrótce (nie chce tworzyć za długiego posta, bo nikt go nie przeczyta. Tak jak tych Bush_Docta' hehe Very Happy [czyta je ktoś w ogóle?])

ps.
an napisał:
fUnclub można założyć - na cotygodniowych sesjach będziemy ogladać najśmieszniejsze zdjęcia i filmy z udziałem wujcia . a ja mam ich sporo, oj tak ;p

Przyjemne z pożytecznym, rzekłbym. Poza tym, są takie konfiguracje, o których Tobie ani konfigurantom się nie śniło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agropol dnia Śro 20:02, 25 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Pią 22:57, 27 Mar 2009 Powrót do góry

Waits i Benigni widocznie należą do ulubieńców Jarmuscha. Benigni dał też popis w "Nocy na ziemi". Film jest również podzielony (tym razem na cztery części), a epizod z Roberto jest najśmieszniejszym motywem jaki widziałem u J.J. Smile Sam film raczej mnie nie zachwycił więc dla kogoś kto dopiero chce rozpocząć swoją przygodę z tym reżyserem polecałbym "Ghost Doga", "Truposza" lub "Poza prawem" właśnie. Jeśli nic z tego się Wam nie spodoba to jesteście straceni dla Jarmuschowego świata Wink

Jeśli chodzi o moje rozwleczone posty to:
Po pierwsze primo, nie uważam żeby ich czytanie zajmowało dużo czasu. Minuta, góra dwie, to nie jest chyba dużo Razz
Po drugie primo, to jest temat zatytułowany "Filmowe dysputy". Będzie lepiej jak zacznę recenzować filmy w stylu "film był spoko" lub "film był do bani, ssie pałę"? Jeśli już zabieram głos to chce wyrazić coś co ma jakąś wartość merytoryczną ;P
Po trzecie primo, Ty je czytasz hehe
Po czwarte - last but not least, ja po prostu lubię je pisać! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Pią 23:53, 27 Mar 2009 Powrót do góry

Chciałbym pokazać, że polskie kino akcji nie różni się niczym od amerykańskiego:
http://www.youtube.com/watch?v=GaJ-wJaKa44


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
soczek
Filolog



Dołączył: 12 Lut 2008
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Sob 2:48, 28 Mar 2009 Powrót do góry

hmm serial potrzebował 1637 odcinków, żeby wreszcie ci 'aktorzy' (z braku bardziej adekwatnego, niewulgarnego słowa) wreszcie okazali cień człowieczeństwa. obudźcie mnie, jak będzie odc 3000+ i stanie się, dla odmiany, coś pozytywnego..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez soczek dnia Pią 1:44, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Wto 14:09, 31 Mar 2009 Powrót do góry

twaróg napisał:
wczoraj obejrzany:
"Jestem na tak" (Yes Man). Komedio-może ociupinkę dramat. Jim Carrey w roli bankowca, który decyduje się na przystąpienie do jakiegoś dziwnego programu i obiecuje sobie, że na wszystko będzie mówił 'tak'. Dosyć zaskakujące sytuacje z tego wynikają, lecz nie zawsze pozytywne. Film ogólnie "lekki" i relaksujący. Ci, którzy spodziewają się gromkich braw za czysto komediową rolę Jima w porównaniu do jego innych wcześniejszych filmów z tego gatunku niestety tutaj takowych nie usłyszą.
Moja ocena-zawyżone 6/10.

Straasznie zawyżone te 6/10. Film niemalże w każdym calu słaby i zdecydowanie poniżej przeciętnej holyłudzkiej produkcji. Obejrzałem tylko ze względu na Jima Carrey i jego grą się nie zawiodłem, choć trzeba przyznać, że rola niezbyt wymagająca. Średnio co 5 min kwitowałem uśmiechem banalność sceny. Widoczna jest silna propaganda amerykańska zachęcająca do afirmacji życia, ukazując zarazem złudzenie, w jakie ta cała propaganda jest owinięta. Więc podążaj za głosem serca i obejrzyj ten film wyłącznie dla czystej (jednak chyba wątpliwej) rozrywki. Nie oczekuj od niego absolutnie niczego.
Natomiast chciałbym polecić bardzo ambitne kino:
1. Dogville - Lars von Trier pełną gębą. Jednostka vs zaściankowe społeczeństwo. Okrucieństwo, z jakim spotyka się Grace (N.Kidman w roli życia) w zamian za swoje posłuszeństwo i pomoc, jest wręcz nieprawdopodobne. Kiedy już myślisz, że czeka ją smutny koniec jej pełnego upokorzeń, zdrad i rozczarowań życia, nadchodzi nieprzewidywalna zmiana... Film pod każdym względem inny (konwencja, scenografia), właściwie teatr telewizji, co również działa na korzyść klimatu produkcji. Love it or hate it. Wg mnie mocne 9,5/10.
2. The Million Dollar Hotel - Absolutny rarytas kinematografii. Po pierwsze, w filmie spotkamy prawie 10 postaci, którym można by poświęcić parę stron na ich charakterystykę. Po drugie, świetne charaktery umieszczone w magicznym miejscu. Po trzecie, wielki, poetycki i metafizyczny wymiar filmu sprawia, że zauważasz inną perspektywę patrzenia na życie. Po czwarte, genialne odegrana i skomponowana scena punktu kulminacyjnego z muzyka w wykonaniu Dixiego (Peter Stormare), którą mogę oglądać codziennie. Reasumując, film obfituje w niebanalne treści i pomimo wrażenia, że obserwujesz bandę wariatów, dociera do ciebie, że w tym opuszczonym hotelu mieści się cały świat. Bardzo subiektywne 9/10.
I na koniec, fanom mocnego, ideowego kina polecam My own private Idaho w reżyserii gościa od Milka, Gusa van Santa. Nie będę pisał recenzji, powiem tylko, że kto polubił ostatni film Santa, na pewno polubi Moje własne Idaho. W obu filmach aktorzy grający główne role prezentują mistrzowską grę i chociażby dlatego warto obejrzeć ww. produkcje, ale to tylko jeden z wielu powodów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agropol dnia Wto 14:48, 31 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Wto 22:25, 31 Mar 2009 Powrót do góry

ZMIERZCH (TWILIGHT, 2008)

I to jest ten film, którym tak zachwyca się młodzież i nie tylko? BO chyba ja widziałem zupełnie inny obraz niż oni. Sorry, obraz to za dużo powiedziane, głupawy obrazek pasuje bardziej ;]
Fabuła z grubsza przedstawia się następująco: Młoda dziewczyna przeprowadza się do małego miasteczka, aby spędzić trochę więcej czasu ze swoim ojcem. Z przeprowadzką wiąże się także zmiana szkoły. Do miejsca, do którego trafia, uczęszcza grupka uczniów trzymających się na uboczu, która potem okazuje się być zgrają wampirów. Główna bohaterka zakochuje się w jednym z nich.
Ok, będzie krótko i zwięźle no szkoda czasu na rozwodzenie się nad takimi szmirami. Fabuła - z dupy. Dialogi - żałośnie puste i nic nie wnoszące. Aktorstwo - tak drewniane, że aż śmieszne. Cel powstania filmu - poza kasą nic nie przychodzi mi do głowy.
Podobno planuje się powstanie dwóch kolejnych części. O zgrozo.., to ja już wolę mieć bliższe spotkanie z wampirem niż z następnym "zmierzchem". Wink

Ocena: 5/10


I a propos Gusa van Santa:

OBYWATEL MILK (MILK, 2008)

Niedawno na zajęciach zostałem zapytany, w związku z nauką języka poprzez oglądanie filmów, co ostatnio widziałem i jakich nowych słów się nauczyłem. Na pierwsze pytanie odpowiedziałem: "Milk", na drugie: "faggot, queer, queen, poof". To tylko nieco niesmaczny żart (czyli jeden z mojego lubionego rodzaju żartów Wink ), ale mówi w skrócie czego dotyczy film. A dotyczy wyzwolenia i walki o równe prawa środowisk gejowskich, a konkretnie opowiada autentyczną historię Harveya Milka, który podjął się tego wyzwania w latach 70-tych.
Milk to niezwykła postać, infantylny, ale elokwentny, z poczuciem humor, całkowicie oddany sprawie i potrafiący pociągnąć za sobą masy. Jego historia jest jednocześnie historią dyskryminacji i walki homoseksualistów w USA, w którą nie sposób się nie wciągnąć. Dlatego też film oglądałem z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. No może pomijając sceny męskich pocałunków hehe. Mimo to, w filmie zabrakło mi trochę drugiej strony osobowości Milka, nie wierzę, że po pierwszych nieudanych próbach dostania się do polityki, lub późniejszych groźbach zamachu, nie miał chwil zawahania czy zwątpienia. w końcu był tylko człowiekiem (wg pewnej pani z powodu swej orientacji nie można tego o nim powiedzieć ;P) i chciałbym zobaczyć jego wewnętrzną walkę i słabości.
Sean Penn to świetny aktor, w rolę Milka wcielił się znakomicie i chyba zasłużenie otrzymał Oscara (chociaż Rourke w "Zapaśniku" też był niesamowity, ale o tym innym razem). Odnoszę takie wrażenie, że Akademia promuje filmy o walce z bezsensownymi uprzedzeniami, z brakiem tolerancji (vide: "Crash"). Absolutnie nie mam nic przeciwko, mimo, że od wydarzeń w "Milku" minęło ok. 30 lat, temat wciąż na czasie, a i sam film na wysokim poziomie.

Ocena: 7,5/10


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Czw 21:22, 02 Kwi 2009 Powrót do góry

Jeśli Wy też, będąc w nie najlepszej formie i kiepskim nastroju, sięgacie po głupią amerykańską komedię, to polecam:

WILD HOGS (pl GANG DZIKICH WIEPRZY), reż. Walt Becker, 2007

Historia 4 kolegów, mieszczuchów, którzy wiodą nudne i NIE-bezproblemowe życie w wielkim mieście, postanawia zrobić coś szalonego i wyrusza w motocyklową podróż nad Pacyfik. Doborowa obsada - Tim Allen, John Travolta, Martin Lawrence, William H. Macy oraz Ray Liotta i całkiem śmieszne gagi Smile Konfrontacja Dzikich Wieprzy z prawdziwymi "bajkerami" wprawdzie nie przyniesie zaskakującego zakończenia, ale jak zaznaczyłam na początku to tylko głupia amerykańska komedia - jej zadaniem jest poprawienie humoru Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Pon 21:27, 06 Kwi 2009 Powrót do góry

Dla wszystkich twardzieli i twardzielek Smile
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Pon 21:29, 06 Kwi 2009 Powrót do góry

notPrincess, nie powiedziałbym, że "Wildhogs" to tylko głupia komedia. Film, oprócz aspektu komediowego, w którym sprawdza się całkiem nieźle, próbuje także nawiązać do amerykańskiego snu o wolności. Nie bez powodu epizod gra w nim Peter Fonda (dla niewtajemniczonych, współautor i odtwórca głownej roli w kultowym "Easy Riderze"). A że w tym drugim aspekcie nie do końca "Wieprzom" wyszło to już inna sprawa.. Razz

Wujo, oczekiwałem, że się odniesiesz do tego Milka, o którym trochę wcześniej gadaliśmy, ale widocznie wszystko co trzeba ująłem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Wto 8:52, 07 Kwi 2009 Powrót do góry

Bush_Docta' napisał:
notPrincess, nie powiedziałbym, że "Wildhogs" to tylko głupia komedia. Film, oprócz aspektu komediowego, w którym sprawdza się całkiem nieźle, próbuje także nawiązać do amerykańskiego snu o wolności.


Nie będę się spierać z moim ulubionym krytykiem filmowym tego forum ;P Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że film oglądałam tylko w celu podniesienia, słabej tegoż dnia, formy psychicznej. Aspekty inne niż rozbawiające mnie nie interesowały Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Śro 12:14, 15 Kwi 2009 Powrót do góry

CIEKAWY PRZYPADEK BENJAMINA BUTTONA (THE CURIOUS CASE OF BENJAMIN BUTTON, 2008)

Największy przegrany tegorocznych Oskarów, tyle nominacji, a tylko 3 statuetki i to w technicznych kategoriach. Ale jak już pisałem, kto by się nimi przejmował? ;p
Film wyreżyserował David Fincher, który w swojej, dość krótkiej jeszcze karierze, zrobił już kilka genialnych filmów. Na pewno każdy kojarzy "Siedem" czy "Podziemny krąg". Oba filmy były oparte na świetnych scenariuszach, ale bez mrocznego, potężnego klimatu nie byłyby tym czym są dzisiaj. Klimat to charakterystyczna cecha Finchera i również w Buttonie" dominują ciemne, soczyste barwy. Większość akcji ma miejsce w nocy lub w słabo oświetlonych pomieszczeniach. Nasz estetyzm na pewno będzie zaspokojony bo film jest piękny dla oka. Smile
Aktorsko też znakomicie. Cate Blanchet zagrała przedtem w kilku dobrych filmach, ale teraz jej kariera nabiera właściwego rozpędu. A Pitt, wiadomo, jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia.
Historię Benjamina Buttona raczej większość zna. Przypadek faktycznie ciekawy, bo człek rodzi się stary i z biegiem czasu młodnieje. Co istotne, opowiadanie FItzeralda jest podobno krótkie, a zrobiono z niego rozleczoną, epicką opowieść, czyli odwrotnie niż zazwyczaj, gdy przy ekranizacji książki połowę wątków trzeba pominąć ze względu na czas.
Właśnie, przez swoją długość (2:40), "Button" czasami przynudza. Bo, paradoksalnie, żywot naszego bohatera nie jest taki niezwykły jak on sam. Benjamin przechodzi przez to co my wszyscy - rodzi się, poznaje świat, pracuje, zakochuje się, doznaje zawodu miłosnego, a na końcu umiera. Podejrzewam, że o to właśnie chodzi, główny bohater, mimo swej zewnętrznej inności, jest taki jak ludzie wokół. Wszyscy jesteśmy tacy sami- cóż za piękny, ponadczasowy wniosek Wink
"Ciekawy przypadek.." jest filmem dobrym, a może nawet bardzo dobrym, ale czegoś mu zabrakło , aby stać się dziełem kultowym, a szkoda bo sam temat świetny i ogólnie potencjał był ogromny. Ale mimo to, gorąco polecam, tym którzy jeszcze nie widzieli bo to bardzo ładna, słodko-gorzka historia, która przeprowadzi nas przez całe spektrum ludzkich emocji, od śmiechu po łzy. Poza tym, mam sentyment do takich epickich, zrobionych z rozmachem produkcji. No i do samego Finchera, któremu jednak radziłbym wrócić do tego co wychodzi mu najlepiej, czyli kręcenia mrocznych thrillerów. Smile

Ocena: 7,5/10


ZAPAŚNIK (THE WRESTLER, 2008)

"Ram jam! Ram jam! Ram jam!"

Znowu film dość krótkiego stażem filmowca, również jednego z moich ulubionych. Darren Aronofsky, bo o nim mowa, po psychodelicznym "Pi", kultowym "Requiem dla snu" i cudownym, metaficznym "Źródle", postawił na proste, mocne kino. I też wyszło mu świetnie, co tylko dowodzi jak wszechstronny jest to reżyser.
Randy "Ram" Robinson to podstarzały zapaśnik, który lata świetności ma już dawno za sobą. Kiedyś był idolem tłumów, teraz odcina kupony od dawnej sławy. Walczy bo już tylko to potrafi, a i finansowo ledwo przędzie, więc jeszcze dorabia w delikatesach. Po jednej z walk doznaje zawału serca i dla niego kariera sportowa jest już skończona. Próbuje więc naprawić kontakty z zaniedbywaną przez niego, dorosłą już córką i ułożyć sobie życie ze znajomą striptizerką Cassidy (Marisa Tomei). Jak można się domyślić, średnio mu to wychodzi więc postanawia ostatni raz wrócić na ring..
Jestem pełen podziwu dla Aronofsky'ego jak z pozoru prostej i banalnej historii potrafił zrobić wielowarstwowy i przejmujący film. I osiągnął to za pomocą niezbyt skomplikowanych środków, inaczej niż jak to bywało przy jego poprzednich dziełach. Jesteśmy z Randym przy jego codziennych czynnościach, obserwujemy go podczas rozmów z córką, a nawet gdy obsługuje klientów, sprzedając im mięso tudzież surówkę Wink. Ciekawostka: sceny te były w większości improwizowane, z udziałem prawdziwych klientów, gdyż budżet filmu nie pozwalał na zamknięcie delikatesów. Część ludzi nawet nie poznawała aktora i odchodziła, jak gdyby nigdy nic, z zakupionym towarem Smile. I ten, swego rodzaju naturalizm tu widać. Zatem akcji jest tu niewiele (poza świetnie zrealizowanymi walkami), ale i tak nie możemy oderwać się od ekranu. Los Randy'ego staje się naszym losem, kibicujemy mu i współczujemy. Duża w tym zasługa Mickey Rourke'a, który Oskara z Pennem przegrał, ale chyba zasługiwał na niego w równym stopniu. Kariera Rourke'a, który podobnie jak bohater, którego gra, w latach 80-tych był niekwestionowaną gwiazdą, a potem trochę przygasł, stoczył się, dodaje filmowi nowego wymiaru. Rourke wrócił, czy Randy'emu też się udało? Reżyser zakończenie zostawia otwarte, co jest genialnym wyjściem. Efekt gdy pojawiają się napisy końcowe jest naprawdę powalający i pozostawia nas czujących się nieswojo..
Mocna ósemka, a nawet ósemka z plusem Wink.

Ocena: 8,5/10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an
Filolog



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: olsztyn

PostWysłany: Nie 13:26, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Wszystko Gra.
Woody Allen+ Scarlett Johansson+ Jonathan Rhys Meyers. Trener tenisa (Meyers) żeni się z córką potentata, po czym poznaje narzeczoną szwagra (Johansson). Wydaje mi się,że to pierwszy film Allena nienakręcony w Nowym Jorku - akcja toczy się w Londynie i okolicach Smile.
Dla fanów 'Trainspotting' -Spud w roli jednego z detektywów Smile. Polecam !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez an dnia Nie 13:38, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Czw 16:02, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Sezon ogórkowy? Nikt nic nie ogląda? Nie mówcie, że się uczycie? Very Happy Poniżej fajny mixtape Tarantino. Fanom gatunku polecam.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)