Forum forum anglistow Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Filmowe Dysputy Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Pon 23:05, 09 Mar 2009 Powrót do góry

A tera trzy filmy, w których głównym motywem jest chęć zdobycia tego, czego podobny wszyscy pragną najbardziej, czyli największego wytworu Babilonu - kasy Wink


WŁOSKA ROBOTA (THE ITALIAN JOB, 2003)

Z filmem zapoznałem się w zeszłym roku, podczas pobytu w Anglii. Włóczyłem się po ZAVVI'm (coś jak nasz Empik, tylko że praktycznie same filmy), w poszukiwaniu dobrych i w miarę dostępnych cenowo pozycji, gdy natknąłem się na "Włoską robotę". Spojrzawszy na tematykę i obsadę (Wahlberg, Norton, Theron, D. Sutherland, Statham) zdziwiłem się, że pierwszy raz widzę to na oczy. No ale wydałem kilka quidów i mogłem nadrobić zaległości Smile. Właśnie, a propos tematyki, opisuję ten film właśnie ze względu na nią, sama zbieżność tytułów zresztą mówi wszystko. (Włoska robota/Angielska robota <-- widzicie, podobne Wink ).
Złodziejska paczka urządza w Wenecji skok na pokaźną ilość złota. Skok się udaje, ale nie do końca, jeden z nich zdradza i zabiera złoto. W rezultacie, reszta postanawia się zemścić i planuje jeszcze bardziej wyrafinowany napad w ramach odwetu.
Przyglądając się postaciom z filmu przypomina mi się monolog Mii Wallace z "PF". Tak jak w jej niedoszłym serialu, tu też jest podział na specjalności. Mamy więc speca od komputerów, gościa od demolki, kierowcę i jednocześnie podrywacza, no i oczywiście kogoś kto będzie otwierał sejfy. Ograny schemat, innit? Smile
Jeśli nie oglądaliście i nie zobaczycie "The Italian Job" to wielka tragedia się nie stanie. Skoro przez 5 lat film uszedł mojej uwadze to raczej nie jest to kultowe dzieło Razz Ale jedno trzeba mu oddać, jako rozrywka spełnia swoją rolę. Skoki są pomysłowe i ciekawie pomyślane, jest sporo akcji (pościgi, wybuchy, znowu pościgi), jest trochę humoru. No i obsada mówi sama za siebie. Choć trzeba przyznać, że taki Norton to w lekkich filmach typu "IJ" nie musi się specjalnie wysilać, może grać na pół gwizdka, a i tak będzie ok.
Reasumując, "Włoska robota" to sprawnie zrealizowana produkcja, ale bez ochów i achów. Tylko i aż rozrywka, ale przecież głównie o to w kinie chodzi.

Ocena: 7/10


ANGIELSKA ROBOTA (THE BANK JOB, 2008)

Przyznam szczerze, że po zapowiedziach spodziewałem się więcej. Uwielbiam takiego rodzaju kino więc narobiłem sobie smaku, a po seansie byłem tylko częściowo syty. Może nie oczekiwałem od razu drugiego "Przekrętu", ale miał być polot, spektakularny napad na bank, angielski humor itp.
Owszem, humor jest, ale nie w takiej ilości w jakiej bym sobie tego życzył. A sam napad.. Wiercą przez pół doby dziurę młotem pneumatycznym, a ktoś tylko jeden raz zwraca na to uwagę. Przypał, a nie napad, ale film na faktach więc nie powinienem się czepiać. Może w latach 70-tych (w tych czasach rozgrywa się akcja) wszyscy w UK byli delikatnie przygłusi Wink Co do samej fabuły, jak już wspomniałem oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Jest dobrze zawiązana, jest kilka wątków, niby wszystko sprawnie i logicznie, ale jakoś się w tym nieco gubiłem i nie dałem się pochłonąć. Trochę to wszystko chaotyczne i samo zakończenie też do mnie nie przemawia. Za to na plus na pewno fajnie oddany klimat lat 70-tych i tło wielkiej afery politycznej z udziałem samej rodziny królewskiej.
Jeszcze słowo o Jasonie Stathamie, na którego narzekałem przy recenzji "Cranka". Zdecydowanie wolę go w produkcjach takich jak "Roboty" właśnie, mimo iż we "Włoskiej" gra drugi plan, a "Angielska" nie jest szczególnym osiągnięciem. Po prostu to ambitniejsze i niegłupie filmy, a nie "skop dupę wszystkim wokoło w żałośnie nieprawdopodobny sposób". Razz

Ocena: 6,5/10


21 (2008)

"Winner winner, chicken dinner"

Tym razem głównym motywem nie jest napad, ale również chodzi o wielką kasę i, tak jak w przypadku "Angielskiej roboty", historia oparta jest na faktach. Ben jest studentem prestiżowej akademii MIT, bardzo utalentowanym, dodajmy. Można nawet śmiało powiedzieć, że jest geniuszem matematycznym, tyle że nie ma pieniędzy na opłacenie czesnego. Podczas wykładów z profesorem Rosą (Kevin Spacey, który jest również producentem filmu) ten zauważa jego talent i wciąga, potrzebującego szybkiego przypływu gotówki Bena, do swojej szajki zdolnych podopiecznych. W każdy weekend lądują w Vegas by grać w karty, a dokładnie w black jacka, czyli nasze oczko. Oczywiście nie liczą na fart, a na swoje umiejętności, które polegają na liczeniu kart. Sam system jest w filmie pobieżnie wyjaśniony, ale nie wnikałem za bardzo, i tak bym dokładnie nie zrozumiał (Nie pytajcie co miałem z matematyki w liceum ;P).
"21", mimo fajnego pomysłu wykorzystania nauki do zdobywania forsy, to film schematyczny i hollywoodzki, momentami bardzo naiwny. Trochę czytałem o tej grupie, na której to poczynaniach wzorowano scenariusz i jest sporo rozbieżności. Tamci byli bardzo ostrożni, unikali grania w tych samych miejscach, a w filmie można odnieść wrażenie, że akcja co chwilę toczy się w jednym i tym samym kasynie, nie mówiąc już o "tajnych" znakach porozumiewawczych. Dziecko by się domyśliło, a co dopiero ochroniarz-wyga grany przez samego "Morfeusza" Lawrenca Fisburne'a Smile
Wbrew temu co napisałem, film się podobał, ma fajny soundtrack, cieszący oko montaż i ogólnie samo oglądanie "21" sprawia wiele przyjemności. Trochę jednak szkoda, że dość ciekawy pomysł został obrócony w przewidywalną hollywoodzką historyjkę. Można było wyciągnąć więcej, a tak znowu pozostajemy w sferze dobrze nakręconych, lekkich filmów rozrywkowych.

Ocena: 7/10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Pią 22:52, 13 Mar 2009 Powrót do góry

Wracając do dyskusji na temat Slumdoga. Obejrzałam. Film bardzo mi się podobał. B A R D Z O.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Sob 10:19, 14 Mar 2009 Powrót do góry

notPrincess napisał:
Wracając do dyskusji na temat Slumdoga. Obejrzałam. Film bardzo mi się podobał. B A R D Z O.

Wszystko bardzo? Rozwiń wątek Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Sob 10:53, 14 Mar 2009 Powrót do góry

Spoko Agro Very Happy właśnie siadałam do pisania ciągu dalszego Very Happy

Nigdy wcześniej nie widziałam takiej historii. Tak opowiedzianej. Doszła do tego świetna muza. Pomysł na film napędzany siłą miłości dla jednych może wydawać się banalny i sentymentalny, dla drugich piękny. Ja należę do tych drugich Very Happy (taka ze mnie idealistka Smile ) Ale przecież niezwyciężona miłość to nie wszystko, do czego sprowadza się fabuła, prawda? Chyba nikt nie zaprzeczy, że obraz momentami wzrusza*, a momentami przeraża (realia życia w Indiach). Momentami wzbudza inne, nienazwane emocje (patrz scena, w której mały Jamal wskakuje do szamba Razz ) Ogólnie, mimo tego, że film jest przewidywalny, jestem na tak Very Happy

* mnie osobiście wzruszył motyw z trzema muszkieterami (a nie jestem przy tym fanką Aleksandra Dumasa Razz ) [taki sam/podobny motyw 3 muszkieterów wzruszył mnie po raz pierwszy w The Holiday -- nietypowe zestawienie, wiem Wink )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez notPrincess dnia Sob 11:10, 14 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sleepek
Filolog



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 342 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z poniekąd!

PostWysłany: Sob 16:25, 14 Mar 2009 Powrót do góry

W tych czasach już nawet kicz wzrusza ...
Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Nie 0:40, 15 Mar 2009 Powrót do góry

SLUMDOG. MILIONER Z ULICY (SLUMDOG MILLIONAIRE, 2008)

Pora na moje trzy grosze Razz
Owszem, kicz, ale dobrze podany i smaczny Smile Chociaż jakby się przyjrzeć Bollywoodowi, to w "Slumdogu" nie ma nic z przegięcia typowego dla tej masowo produkującej filmy, fabryce. W końcu film kręcił Danny Boyle, a to utalentowany gość, zrobił chociażby "Niebiańską plażę" czy "28 dni później", a przede wszystkim "Trainspotting". Dla mnie może już do końca życia kręcić reklamy margaryny, za sam "Trainspotting" i tak ma mój dożywotni szacunek Smile
Na szczęście jednak zanim to nastąpi może poszczycić się takim właśnie "Slumdogiem". Powtórzę to, co zostało już kilka razy powiedziane - naciągana historia, którą można w zasadzie nazwać współczesną bajką. No ale co z tego, pytam się, skoro taką bajkę bardzo dobrze się ogląda. Oczywiście, że pomaga nam w tym, że tak powiem, zewnętrzna powłoka, czyli bardzo ładne zdjęcia, montaż, doskonale pasująca ścieżka dźwiękowa, ale to chyba nie powinno być postrzegane za wadę. Jeszcze czego, żebym narzekał na to, że wymienione przed chwilą elementy filmowego rzemiosła stoją na bardzo wysokim poziomie Smile
Znowu powtórzę po innych: wątek miłosny mało przekonywujący i dla mnie był on jakby na drugim planie, zdecydowanie bardziej interesująca wydała się gra Jamala o milion. Za to fajny pomysł z nielinearnym sposobem przedstawienia histori. To też nie jest aboslutnie nic nowego w kinie, ale tutaj retrospekcyjne scenki z przekroju dotychczasowego życia głównego bohatera dodają dużo smaku i chyba idealnie określają formę dla takiego filmu jak "Slumdog".
Ciężko mi powiedzieć, dlaczego film Boyle'a zarobił aż osiem statuetek, ale szczerze powiedziawszy, mało mnie to obchodzi. Oscary zawsze traktowałem z dystansem, akademia popełniała o większe gafy niż "Slumdog" (chociaż czy "Slumdoga" w ogóle można nazwać gafą?), a takie filmy jak "Lśnienie" dostawały Złote Maliny. "Slumdog" pojawił się praktycznie znikąd, wyskoczył jak filip z konopii (oczywiście indyjskiej Wink) i potem najwyraźniej popłynął na tej fali fascynacji, najpierw zdobywając Złotego Globa, a później zachwycając Akademię. Zobaczymy czy film przetrwa próbę czasu.
Chciałbym się nie zgodzić w jednej kwestii. Piszesz Wujo, że to tylko puste filmidło z ładnie zrobioną otoczką. Może tak, ale nie do końca. Możesz twierdzić, że to tania gra na uczuciach, ale nie możesz zaprzeczyc temu w jakiej sytuacji znajduje się więszkość ludzi żyjących W Indiach. Tak jak było to pokazane, w centrum wieżowce, a na obrzeżach slumsy i kłująca oko bieda. Dla tych ludzi, taki film jak "Slumdog" jest odskocznią od smutnej rzeczywistości, historia jest przesadzona bo ma się wydawać prawą drogą dostępną dla każdego, ma być pokrzepieniem dla serc. Wystarczy spojrzeć na to co się działo w Indiach przed galą Oscarów i po niej.

Czy "Slumdog millionaire" zasłużył na tyle statuetek? Raczej nie ale who cares?
Czy jest to najlepszy film 2008 roku? Na pewno nie.
Czy zatem warto polecić historią zwykłego chopaka, który wygrywa milion? Zdecydowanie tak Smile.


Ocena: 7,5/10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
selua
Filolog



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń, baby!

PostWysłany: Nie 19:39, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Się wtrącę. Mogę? Razz

Bush_Docta' napisał:
Chociaż jakby się przyjrzeć Bollywoodowi, to w "Slumdogu" nie ma nic z przegięcia typowego dla tej masowo produkującej filmy, fabryce.

A ja momentami miałam wręcz przeciwne wrażenie Wink poza tym nie samym Bollywoodem kino indyjskie stoi.

Cytat:
Dla mnie może już do końca życia kręcić reklamy margaryny, za sam "Trainspotting" i tak ma mój dożywotni szacunek Smile

Za "Trainspotting" to ja mu chyba kiedyś pomnik wzniosę. Poważnie.

Cytat:
Dla tych ludzi, taki film jak "Slumdog" jest odskocznią od smutnej rzeczywistości, historia jest przesadzona bo ma się wydawać prawą drogą dostępną dla każdego, ma być pokrzepieniem dla serc. Wystarczy spojrzeć na to co się działo w Indiach przed galą Oscarów i po niej.

Z jednej strony racja, ale takie podejście jest charakterystyczne raczej dla kina tworzonego przez Indusów dla Indusów. Za to kiedy za historię bierze się zagraniczny reżyser i obraz przeznaczony jest na rynek międzynarodowy, to chyba jednak można wymagać czegoś więcej? Dla mnie film trochę za bardzo ociera się o populizm.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an
Filolog



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 723 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: olsztyn

PostWysłany: Pon 19:15, 16 Mar 2009 Powrót do góry

selua napisał:

Za "Trainspotting" to ja mu chyba kiedyś pomnik wzniosę. Poważnie.


Pomogę Ci Smile

Na świeżo - Green Street Hooligans 2 Stand Your Ground.
W niczym nie przypomina pierwszej części. Całości dzieje się w więzieniu- 3 kumpli- fanów West Ham i grupa kibiców Millwall. Ci pierwsi chcą się zemścić na tych drugich za skatowanie kolegi ( pierwsza część).
Ogólnie jeżeli ktoś lubi nap****alanki to polecam, krwi i bójek nie brakuje. Fabuła kiepska, aktorsko też się jakoś nie wybija, ale można posłuchać Wink
No i soundtrack też mi pasuje.

takie 5/10

I wczorajsze My Blueberry Nights.
Nie ukrywam,obejrzałam film tylko i wyłącznie dla Jude'a Law Wink . On pracuje w małej knajpce w NY, ją właśnie zdradził facet. On zbiera klucze, ona przychodzi co wieczór na ciasto. Potem wyjeżdża w podróż po Stanach i spotyka na swojej drodze różnych ludzi.
Podobał mi się. Momentami ciut zbyt się ciągnął, ale wrażenia pozytywne. I do tego Norah Jones i muzyczka Smile. Ach, nie można zapomnieć o pojawiającym się tam placku z jagodami + lody waniliowe ;D

7,5/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez an dnia Pon 19:19, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Pon 22:30, 16 Mar 2009 Powrót do góry

an napisał:
Podobał mi się. Momentami ciut zbyt się ciągnął, ale wrażenia pozytywne.


Podpisuję się obiema rączkami Smile że ogólnie pozytywnie (no i że dla samego Jude'a warto obejrzeć Very Happy ) Dodam tylko, że w My Blueberry Nights świetne kreację stworzyły Rachel Weisz i Natalie Portman. Jedna odeszła od męża alkoholika, druga jest hazardzistką. Obie nie mogą uporać się ze swoimi problemami życiowymi i los sprawia, że to Jones - sama bezradna, nieśmiała i mało przebojowa - przychodzi im z pomocą. Film to może nie 'must', ale odsyłam do obejrzenia Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Pon 23:22, 16 Mar 2009 Powrót do góry

A słyszałem opinie, że w pewnych konfiguracjach przypominam Jude'a Cool

Co do Slumdoga...
Docta' napisał:
Piszesz Wujo, że to tylko puste filmidło z ładnie zrobioną otoczką. Może tak, ale nie do końca. Możesz twierdzić, że to tania gra na uczuciach, ale nie możesz zaprzeczyc temu w jakiej sytuacji znajduje się więszkość ludzi żyjących W Indiach. Tak jak było to pokazane, w centrum wieżowce, a na obrzeżach slumsy i kłująca oko bieda. Dla tych ludzi, taki film jak "Slumdog" jest odskocznią od smutnej rzeczywistości, historia jest przesadzona bo ma się wydawać prawą drogą dostępną dla każdego, ma być pokrzepieniem dla serc.

Nie napisałem, że puste filmidło, tylko że fabuła zbyt ckliwa i przewidywalna, a to jest różnica. Nie jestem fanem zbytniej ckliwości w filmach, bo truizm, to nie jest oznaka dobrego kina, oczywiście wg moich standardów. Dodałbym również, że slumsy obok wieżowców to nie tylko problem Indii, ale całego świata, który nie powstrzymany doprowadzi do wielkiej przepaści społecznej, rozwarstwienia na dwie klasy. Temat na inny wątek. Kończąc, nie zgadzam się z tym, że wygranie w Milionerach to "prawa droga dostępna dla każdego". Prawa droga to zaangażowanie, uczciwość, ciężka praca za GODZIWE wynagrodzenie, nie przypadkowa wygrana w milionerach. Zdaje mi się również, że ponownie używasz tego "pokrzepienia serc". Myślisz, że teraz całe indyjskie slumsy zaczną zgłaszać się do Milionerów? To ma być droga do poprawy bytu? Jeżeli tak, to na wątpliwe rezultaty mogą poczekać parędziesiąt lat. Dla mnie to raczej forma chwilowej odskoczni, rozrywki i dlatego podzielam euforię, jaka zapanowała po sukcesie Slumdoga. Mam też nadzieję, że przyniesie to poprawę życia w tym kraju, bo już nie raz wydarzenie kulturowe wpływało bezpośrednio na życie obywateli.
Cheerio Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agropol dnia Wto 14:05, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
notPrincess
Filolog



Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 208 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OLN

PostWysłany: Wto 21:10, 17 Mar 2009 Powrót do góry

Agropol napisał:
A słyszałem opinie, że w pewnych konfiguracjach przypominam Jude'a Cool


A w jakich to konfiguracjach się pytam? (nie to, żebym nie wierzyła ;P ) Jeśli w takim razie na UG nie masz jeszcze fun clubu, to założymy takowy na UWM - z sentymentu i ku pamięci Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Śro 19:01, 18 Mar 2009 Powrót do góry

selua napisał:
Się wtrącę. Mogę? Razz

Bush_Docta' napisał:
Chociaż jakby się przyjrzeć Bollywoodowi, to w "Slumdogu" nie ma nic z przegięcia typowego dla tej masowo produkującej filmy, fabryce.

A ja momentami miałam wręcz przeciwne wrażenie Wink poza tym nie samym Bollywoodem kino indyjskie stoi.


O nie, nie. Absolutnie się nie zgodzę. Mogę? ;D
Oczywiście, że w Indiach robi się też inne filmy, ale jakby nie było, twórczość filmowa znana na szerszą skalę to właśnie Bollywood. Bollywood, którego nie mogę zdzierżyć właśnie ze względu na ten wszechogarniający kicz. Kolorowe do bólu scenografie, śmieszne układy choreograficzne, drewniane aktorstwo i przesłodzone scenki miłosne sprawiają, że chcę popełnić seppuku drewnianą łyżką. W filmie Boyle'a jest kicz, ale jak najbardziej do przyjęcia.

selua napisał:


Cytat:
Dla tych ludzi, taki film jak "Slumdog" jest odskocznią od smutnej rzeczywistości, historia jest przesadzona bo ma się wydawać prawą drogą dostępną dla każdego, ma być pokrzepieniem dla serc. Wystarczy spojrzeć na to co się działo w Indiach przed galą Oscarów i po niej.

Z jednej strony racja, ale takie podejście jest charakterystyczne raczej dla kina tworzonego przez Indusów dla Indusów. Za to kiedy za historię bierze się zagraniczny reżyser i obraz przeznaczony jest na rynek międzynarodowy, to chyba jednak można wymagać czegoś więcej? Dla mnie film trochę za bardzo ociera się o populizm.


No dobra, ale czy to znaczy, że zagraniczny reżyser nie może podjąć się próby poruszenia tego tematu, że nie ma wiedzy i odpowiednich środków by stworzyć dobry i wiarygodny obraz? (oczywiście w przypadku "Slumdoga" do pewnego stopnia wiarygodny Wink )

agropol napisał:
. Nie jestem fanem zbytniej ckliwości w filmach, bo truizm, to nie jest oznaka dobrego kina, oczywiście wg moich standardów.


Wiesz, ja też uwielbiam niepokojące, poruszające i dające do myślenia filmy, ale czy to znaczy, że mam dyskredytować całą resztę? "Slumdog" to dość proste w odbiorze kino, ale czemu mam się na nim źle bawić? Ja staram się oceniać ten film abstrahując od tej całej oscarowej sytuacji. Tak jak napisałem, film mi się podobał, niezależnie od tego czy zasłużył na tyle nagród czy nie.

agropol napisał:
Kończąc, nie zgadzam się z tym, że wygranie w Milionerach to "prawa droga dostępna dla każdego". Prawa droga to zaangażowanie, uczciwość, ciężka praca za GODZIWE wynagrodzenie, nie przypadkowa wygrana w milionerach. Zdaje mi się również, że ponownie używasz tego "pokrzepienia serc". Myślisz, że teraz całe indyjskie slumsy zaczną zgłaszać się do Milionerów? To ma być droga do poprawy bytu? Jeżeli tak, to na wątpliwe rezultaty mogą poczekać parędziesiąt lat.

Nie do końca mi chodziło o samą wygraną w Milionerach Razz Miałem raczej na myśli sposób postępowanie głównego bohatera. Owszem, wygrał program, ale zauważ, że, pomijając drobne kradzieże za młodu, był prawym obywatelem, z normalną, uczciwą pracą. Pracą, która, dodajmy, nie cieszyła się zbyt dużym szacunkiem (początek programu, podśmiechujki prowadzącego ;P).
Mamy tu też porównanie dwóch braci. Ich drogi w pewnym momencie znacząco się rozchodzą, a który jak kończy to już sam wiesz. Łopatologiczne to strasznie, ale o to właśnie chodzi, żeby każdy mógł zrozumieć i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Pozdro szeset Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Czw 14:42, 19 Mar 2009 Powrót do góry

Bush_Docta' napisał:
śmieszne układy choreograficzne, przesłodzone scenki miłosne

1. Układy choreograficzne nie przypominają nam tych Broadwayowskich, dlatego mogą się wydawać "śmieszne". Ja widzę tam sporą dawkę orientalizmu i czasami wydają się naprawdę ciekawe na swój własny, specyficzny sposób. Koordynacja, timing, synchronizacja, pomysłowość - tego nie można nie doceniać, skwitować jedynie uśmiechem. Uśmiech, owszem, pojawia się, ale zachwyt też bierze. Wystarczy spojrzeć na to (pomijając słowa, które są genialne Very Happy ):
http://www.youtube.com/watch?v=ZA1NoOOoaNw
2. Właśnie te sceny pojawiły się w filmie Boyla Wink Czyli jednak przeczysz sobie i gubisz się w zeznaniach? Wink

Ps. Wiem o jednym, jednoosobowym, oficjalnym funclubie. Nieoficjalnych nie liczę, ale każdy nowy mile widziany Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Czw 17:14, 19 Mar 2009 Powrót do góry

Tak, domyślam się, że to wymaga dużo pracy, co jednak nie zmienia faktu, że takiej dawki kiczu nie potrafię znieść Razz
Filmik widziałem, można "odśmiać sobie tyłek" Wink

Ta, gubię od razu. Very Happy "Te" sceny nie pojawiły się w filmie Boyle'a . Pojawiła się tylko jedna, i to na sam koniec, jak się domyślam jako coś w rodzaju hołdu dla tego typu kina. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
selua
Filolog



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń, baby!

PostWysłany: Pią 17:40, 20 Mar 2009 Powrót do góry

Dobra, to teraz ja. Będzie zwięźle i bez cytowania, co by zbędnego bałaganu nie narobić.

Po pierwsze:
Wiem, że Bollywood ma w Polsce nienajlepszy PR, zwłaszcza teraz, kiedy wszędzie go pełno. Ale odkąd obejrzałam kilka filmów, które mogłam zaliczyć do tych ciekawych, a nawet względnie udanych (i nie, nie piszę tu o historiach miłosnych, bo np. dramaty polityczne też się zdarzają. Bollywood to nie gatunek, to nazwa całej kinematografii) nie jestem już taka krytyczna. Jednak nie wszystko, co stamtąd, to kicz. A tutaj przykład, jak twórcy potrafią fajnie wpleść piosenkę w film bez „śmiesznych układów choreograficznych” http://www.youtube.com/watch?v=ga7eID0Ird0&feature=related (muzyka autorstwa pana Rahmana, tego od OST Slumdoga). Moje słowa to na pewno nie był atak na tę jedną scenę na końcu, która była nawet całkiem sympatyczna i ewidentnie chodziło w niej o pewne nawiązanie do tamtejszego kina. Miałam na myśli raczej budowę całej historii, jej przesadną prostotę i masę tanich chwytów reżysera. Może niektórzy to kupują, ja w tym przypadku raczej nie.

Po drugie:
agro, niezły hicior wyciągnąleś Very Happy tylko, że on raczej z Bollywoodem ma niewiele wspólnego, bo to jest z filmu tamilskiego piosenka (widać od razu po wąsatych panach, no i tekst jest w zupełnie innym języku). Swoją drogą, te kino to chyba jeszcze większe kuriozum.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez selua dnia Pią 18:03, 20 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)