Forum forum anglistow Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Filmowe Dysputy Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
malwa
Filolog



Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Pon 1:06, 21 Gru 2009 Powrót do góry

2012 (USA 2009; directed by Roland Emmerich)
Film zdecydowanie nie odbiega od schematu innych tego typu produkcji- mały człowieczek odkrywa, że Ziemi zagraża wielkie niebezpieczeństwo (w tym wypadku są to burze słoneczne na niespotykaną dotąd skalę), próbuje dotrzeć z przesłaniem do najważniejszych ludzi na globie i w końcu mu się to udaje. Ludzkość początkowo o niczym nie wie, przygotowywane są plany ratunkowe. W momencie katastrofy plany wchodzą w życie, ratują się nieliczni, którzy odbudują świat. Jest też wątek głównego bohatera (John Cusack) i jego prób ocalenia dzieci, byłej żony i jej obecnego faceta.
Ale do rzeczy- przywódcy Grupy G8 decydują się na wdrożenie programu ratowania przynajmniej części populacji ludzkiej i zwierzęcej- w Tybecie rozpoczyna się budowa systemu tam i zapór oraz uwspółcześnionych wersji Ark Noego, w których mieliby się schronić nieliczni. Początkowo podaje się do wiadomości, że będą to ludzie o najlepszym materiale genetycznym. Potem okazuje się, że w większości tym materiałem są $, ale ostatecznie szaraczki też uzyskują dostęp do Ark.
To, co przykuwa uwagę widza, to bez wątpienia efekty specjalne. Czegoś takiego chyba jeszcze w filmach katastroficznych nie było. No i, o dziwo, kawałkiem suchego lądu, gdzie ocaleni mogą zacumować, nie jest Ameryka Płn., tylko Afryka. I te dwie kwestie wg. mnie ratują ten film.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malwa dnia Pon 1:10, 21 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Pon 21:02, 21 Gru 2009 Powrót do góry

Jaka piękna tragedia.
„DOM ZŁY" (2009)

Wojciech Smarzowski, autor, kultowego już, „Wesela”, na skończenie scenariusza do nowej produkcji potrzebował kilku lat. Warto było czekać. Po wyjściu z kina jeszcze długo nie mogłem się otrząsnąć z tego co zobaczyłem, nagle wszystkie przemyślenia, które miałem w trakcie seansu, zastąpione zostały przez mentalne spustoszenie. Tak mocny jest to film.
Fabuła przedstawiona jest w postaci dwóch, równolegle prowadzonych, historii. Pierwsza toczy się w 1978 roku, będący jej głównym bohaterem i jednocześnie narratorem, Edward Środoń (Arkadiusz Jakubik) przedstawia pokrótce swoją historię i jak doszło do tego, że znalazł się w tytułowym Domu złym. Druga część ma miejsce cztery lata później, w trakcie wizji lokalnej przedstawiciele prawa próbują wyjaśnić co dokładnie zaszło feralnej nocy. Smarzowski przenosi nas co rusz, z jednej części do drugiej, odsłaniając kolejne fragmenty układanki, i jednocześnie serwując na poboczu inne wydarzenia.
Już sam początek filmu wprawia w depresyjny nastrój i nie zapowiada nic dobrego. Środoniowi umiera żona, a ten, kompletnie zdruzgotany, spienięża swój cały dorobek i ucieka jak najdalej od domu, by podjąć pracę w PGR-ze. Przypadek chce, że w trakcie wielkiej ulewy trafia do Dziabasów (Marian Dziędziel, Kinga Preis), odosobnionego domostwa na wsi. Może się wydać trochę naiwne takie zawiązanie akcji, ale kino naszych zachodnich sąsiadów („Biegnij Lola, biegnij”), czy choćby to rodzime („Przypadek”) przekonuje, że naszym życiem może władać ślepy los.
Naturalizm obrazu kuje w oczy, niezależnie czy jest to retrospekcja czy już właściwa rzeczywistość. Papierosy odpalane są jeden od drugiego, wódka leje się strumieniami, pojęcie wierności małżeńskiej nie ma racji bytu, a koledzy z pracy są w stanie donieść, by uczynić swe życie wygodniejszym. Człowieczeństwo brodzi po kolana w błocie (dosłownie i w przenośni), wszelkie wartości moralne staję się niebezpieczne zachwiane, nawet, wydawałoby się, ostatni sprawiedliwy, porucznik Mróz (Bartłomiej Topa) ostatecznie zatraca się w marazmie i beznadziei brutalnej rzeczywistości. Aż chce się zacytować fragment utworu L.U.C’a „Co z tą Polską?”: "Tu dobrze sprzedaje się tylko godność i wódka".
W pewnym momencie nie byłem pewien, w którym kierunku reżyser chce pójść. Czy ówczesne czasy i panująca rzeczywistość mają być jedynie tłem dla historii, owszem, warunkującym bieg zdarzeń i zachowanie bohaterów, ale wciąż tylko jej tłem? Czy może chciał się bardziej zagłębić w walkę jednostki z systemem, ukazać mechanizmy jego działania? Na szczęście, finalnie tylko zahacza o to drugie, nie siląc się na zbędną martyrologię i skupia się, przede wszystkim, na opowiedzeniu pewnego dramatu.
Od strony technicznej nie mam zastrzeżeń. Aktorzy, w większości zaciąg wzięty z „Wesela”, dali z siebie bardzo wiele. Artur Jakubik pewnie unosi na sobie ciężar pierwszoplanowej postaci, Topa, Dziędziel czy Więckiewicz nie ustępują kroku. Widać, że reżyser ma grupę swoich ulubionych aktorów, z którymi łatwo odnajduje wspólny język. Stylizacja godna uwagi, a muzyka, jazgotliwa i świdrująca, w odpowiednich momentach budowała napięcie do tego stopnia, że kinowe fotele stawały się dziwnie niewygodne. Zupełnie jak u Hitchcocka.
I jeśli już mamy silić się na odniesienia do Hollywoodu, to „Dom zły” prędzej należałoby porównać do jakiegoś mrocznego thrillera właśnie, niż do dokonań braci Coen czy Quentina Tarantino. Te wydają się tu nietrafione, pełnią jedynie rolę rozreklamowania filmu. I absolutnie nie ujmuje to nic polskiemu twórcy, tak unikalny i sugestywny stworzył film. Owszem, zimowa sceneria, zbrodnia i policjantka w ciąży jednoznacznie przywołują na myśl „Fargo”, ale zarówno u Coenów, jak i u Tarantino, panuje inny typ przerysowanej, filmowej rzeczywistości oraz charakterystyczne poczucie humoru. U Tarantino pastiż sięga do tego stopnia, że publika widząc, wydawałoby się, nieludzkie sceny przemocy, śmieje się i doskonale bawi. W „Domu złym” także panuje groteskowość obrazu, chronologia zostaje zaburzona, i nawet czasem można się zaśmiać, ale w czasie najmocniejszych scen na kinowej sali słyszałem jedynie przeraźliwą ciszę.
Trochę przekornie pozwoliłem sobie na użycie słowa „piękny” w tytule tej recenzji. Film jest bardziej wstrząsający, przerażający i dołujący, niż piękny. Ale, mimo to, że wywołuje poczucie rezygnacji, jednocześnie wprawia w zachwyt swoją bezkompromisowością i trafnością dobitnych sądów. Dobrze, się dzieje, że filmy takie jak „Dom zły” trafiają do świadomości widzów i zbierają przy tym świetne recenzje. Raczej nie wyprą z kin tandetnych komedii romantycznych i patriotycznych superprodukcji opartych na wydarzeniach z historii bądź lekturach szkolnych, czyli tego co zwykliśmy nazywać polskim kinem, ale będą przynajmniej stanowić dlań ambitną przeciwwagę.
Film Smarzowskiego jest na tyle dobry i uniwersalny, na tyle prowokuje emocjonalnie i intelektualnie, że mógłby odnieść sukces również na Zachodzie. U jego autora nieludzkość i zezwierzęcenie nie funkcjonują jedynie jako pamiątka PRL. Historie, takie jak ta, mają miejsce częściej niż nam się wydaje, ale giną gdzieś w natłoku innych informacji, a i my, raczej niechętnie się w nie zagłębiamy, jakby bojąc się tego co możemy zobaczyć. Dlatego też „Dom zły” nie jest tylko obrazem małomiasteczkowej mentalności Polaka, jak to miało miejsce w „Weselu”, czy nawet refleksją nad jednostką miażdżoną przez komunistyczny system, ale historią o człowieku w ogóle. Może o tym świadczyć jedna z ostatnich scen, w której dokonuje się akt narodzin. „Widzisz, to jestem ja, to jesteś ty” – zdaje się mówić do widza Smarzowski. I mimo tego jacy jesteśmy, ta absurdalna karuzela kręci się dalej, bo kręcić się musi.
Seans odradzam osobom słabszym psychicznie, film jest mocny jak niezapijany bimber, wykręca bebechy i wykrzywia usta. Wszystkim pozostałym gorąco polecam.

Ocena: 9/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bush_Docta' dnia Pon 14:12, 27 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
malwa
Filolog



Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 11:42, 07 Sty 2010 Powrót do góry

Pokuszę się o małe podsumowanie filmu AVATAR, w reżyserii Jamesa Camerona. Świat opanował szał na ten film, tak jak kiedyś wszyscy ześwirowali na punkcie Titanica, a modne dziewczęta nosiły koszulki z podobiznami DiCaprio i Winslet w objęciach. Obydwa filmy zrealizowane z ogromnym rozmachem, superprodukcje. Tym nie mniej machina marketingowa odbiera nieco uroku w obydwu przypadkach.
Z racji takiej, że nie czytam onetów i innych wp.pl o Avatarze nie miałam zielonego pojęcia (ani o tym, że w ogóle jest, ani tym bardziej czym jest), dopóki nie został mi polecony przez kumpelę. Parę dni później wybrałam się na niego. Spodziewałam się dłużyzn, jako że film ma prawie 3 godziny. I powiem szczerze, że miło mnie zaskoczył, bo przez prawie cały czas jego trwania siedziałam z rozdziawioną paszczęką, dosłownie wbita w fotel. James Cameron ponownie nie zawiódł, film jest absolutnie nowatorski. To precyzyjnie stworzony nowy świat, flora i fauna, nowa cywilizacja z pełnym obrazem jej biologii, języka, kultury, wierzeń. To starannie przemyślana wizja technologii (nieco podobna do tej, znanej z Martixa- aby przenieść umysł do ciała utworzonego w laboratorium avatara, należy podłączyć się do jakiejś machiny). To, co jest nam w tym filmie dobrze znane to emocje, którym poddawani są zarówno ludzie, jak i tubylcy- Na'vi. Niesamowicie wyraźnie widoczne na tle pokojowo nastawionych do świata i zżytych z naturą Na'vi są ludzka zachłanność i okrucieństwo, które nieomal doprowadzają do zagłady zakątka świata należącego do przyjaznych humanoidów. Na tle tej wrogości rozwija się wątek miłosny pomiędzy "szpiegiem" ludzi- Jake'm Sully, a córką wodza Na'vi- Neytiri. Widzimy stopniową przemianę głównego bohatera- ze szpiega, w zdeterminowanego obrońcę nowego świata prowadzącego klany Na'vi do bitwy z ludźmi.
Film jest jak najbardziej godny polecenia. Ale polecenia, a nie wariowania na jego punkcie.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Czw 12:17, 07 Sty 2010 Powrót do góry

Właśnie za dwie godzinki idę na seans, więc pewnie później dodam swoje trzy grosze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Primula Goldworthy
Filolog



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from hell ;> (Posen)

PostWysłany: Pią 13:48, 08 Sty 2010 Powrót do góry

Ja żem też oglądała. Nie wiem czy mogę dodać coś poza tym, co napisała malwa, mi również się podobał i również uważam, że nie jest to powód do żadnych wariacji. Po prostu świetny film, ciekawa fabuła. Nie jestem żadną znawczynią kina, więc nie wypowiem się od strony technicznej. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że na pewno z tego filmu będzie brało przykład wielu twórców. Zatem pewnie już niedługo romans przedstawiciela ludzkiej rasy z przedstawicielką innej rasy nie będzie taki niezwykły, bo w książkach to i owszem, często spotykany motyw, ale w filmach nie ma tego zbyt wiele. Superbohater/ka + normalna osoba - tak, ale taka para - już niekoniecznie. Tak mi się przynajmniej wydaje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Nie 12:06, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Salut!
Sorry Primula, jeżeli Avatar ma ciekawą fabułę, to nie wiem, jakim przymiotnikiem można nazwać fabułę np. Prestiżu. Cameron obraził moją inteligencję tą prostacką, płaską, żenującą, że aż śmieszną fabułą. Pocahontas już raz widziałem i Avatar to w dużej mierze ta sama historia przeniesiona kilkaset lat i milionów $ później. Fakt nie szedłem tam śledzić historii 3metrowych smerfów tylko spuszczać się nad efektami. No i kilka razy doszedłem Wink Natura na Pandorze była przecudna. Potwory, iluminacja, wymyślne roślinki - wszystko robiło wrażenie. I tak po kilkuminutowym zachwycie fauną i florą Pandory przychodził pusty śmiech, bo np. odgrywała się scena, gdzie to pan korporacja zaczynał mieć wyrzuty sumienia! Ci głupi antyglobaliści walczący z korporacjami nic o nich nie wiedzą. Oni mają chwilowe wątpliwości moralne! hehe no się uśmiałem, nie powiem. All in all, odradzałbym zobaczenie filmu, mimo zachwytu nad efektami, ponieważ 20zł można wydać na o wiele bardziej interesujące produkcje, np. [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agropol dnia Nie 12:13, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Nie 13:56, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Hahah oj Wujo Wujo, potrafisz mnie rozbawić jak nikt inny na tym forum Very Happy Odradzaj, odradzaj, bo faktycznie oglądanie tak głupiego, pustego filmu uwłacza godności i inteligencji prawdziwego kinomana, jakim niewątpliwie jesteś. Chłoniesz tylko te wysublimowane dzieła z misternie ukształtowanym scenariuszem Wink
Żarty żartami, ale naprawdę przesadzasz. Idąc na ten film chyba byłeś świadomy, że to hollywoodzka superprodukcja, w której fabuła jednak zejdzie na dalszy plan na rzecz strony wizualnej. Nie powiem nic odkrywczego jeśli napiszę, że ta OLŚNIEWA. Owszem, historia była przewidywalna i nie było w niej nic nowatorskiego, ale wciągała i wzbudzała emocje. Nie zauważyłem w niej jakichś większych dziur czy uchybień jak np. u Michaela Baya, u którego scenariusz mógłby w ogóle nie istnieć, a jedynie same efekty. Zresztą, kogo ja porównuje do Camerona Very Happy James to człowiek z WIZJĄ z, wydaje się, nieograniczoną wyobraźnią.
Nie możesz też zapominać, że "Avatar" odzwierciedla w trafny sposób świat, w którym żyjemy i zanegować symboliki w nim zawartej. Może i dość płytkiej, ale zawsze. Wiesz, żeby coś dojrzeć, trzeba najpierw chcieć, a z szyderczym nastawieniem to raczej niemożliwe. Coś w stylu "i SEE you" Wink
Nie wiem, w którym momencie ci 'źli' mieli wątpliwości moralne. Możesz mi przypomnieć tę scenę? Dla mnie podział był prosty: korporacja, której zależy głównie na zarabianiu kasy i podlegający im marines, których świerzbią łapy, by do kogoś postrzelać, nieważne w imię czego. No i mały odłam naukowców, humanistów, próbujących poznać świat tubylców, jako równych im istot.
Czasami mi się wydaje, że piszesz taki bzdety tylko po to żeby być "inny" Wink Jesteś inny Wujo, nie musisz tego udowadniać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Nie 15:23, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Oj Lenon Lenon, potrafisz jak nikt inny odgrywać rolę nauczyciela i menotra na tym forum. Acha, jeszcze prawdziwego kinomana, bo chyba nie ulega wątpliwości, że tylko TY nim jesteś i TWOJA opinia rządzi i króluje. Reszta nie ma prawa do opinii, a ja to już w ogóle się nie znam. Cóż, niech tak będzie, panie redaktorze filmowy. Nie mam zamiaru się o to kłócić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Primula Goldworthy
Filolog



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from hell ;> (Posen)

PostWysłany: Nie 16:14, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Prujecie się o byle gówno, jak stare koszule no ;/ nie umiecie nawzajem znosić swojej (mocno zresztą przesadzonej i pojazdowej) krytyki. Skoro to mają być "Dysputy" to dyskutujcie, a nie ciągle tylko się kłócicie o to, kto jest lepszym kinomanem albo muzykomanem! Żal, dziewczynki, żal Razz (buzi na zgodę i nauczcie się cholera wypowiadać na publicznym forum ;/, na gadu se po sobie jeździjcie)


A co do Twojej opinii agro, to spoko, przecież to jest Twoja opinia. Moja jest inna, ale jak powiedziałam, nie jestem żadną znawczynią i mimo, że nie umiem nazwać rzeczy po imieniu, chodziło mi o to, że do mnie, jako do wrażliwej kobiety, przesłanie filmu dotarło Twisted Evil (a poza tym, przychodzi mi kilka innych przymiotników na myśl poza "ciekawy" Razz)


Mogę Wam niepolecić inny film Razz "Wrota do Piekieł", ponoć miał być horror, niestety nim nie był. Niedawno usłyszałam, że to miał być taki śmieszny horror, że specjalnie został tak nakręcony. No cóż, film obrzydliwy, więcej się śmiałam niż bałam, jeśli w ogóle można powiedzieć, że się bałam - był tylko jeden przyprawiający o lekki przewrót żołądka moment.

Fabuła opiera się na klątwie - stara cyganka rzuca klątwę na młodą pracowniczkę banku dlatego, że tamta, chociaż mogła, nie przedłużyła starej spłaty kredytu/hipoteki (whateva) za dom, czy jakoś tak. Dziewczyna ma 3 dni na pozbycie się klątwy. Dużo rzygania, obśliniania, brzydkich, połamanych zębów i jeszcze gorszych paznokci Laughing Jeśli ktoś chce sobie poprawić humor - polecam Very Happy

pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Nie 16:26, 10 Sty 2010 Powrót do góry

No przepraszam cię bardzo, Primula. Ja wyrażam swoją opinię na forum na temat filmu, a kolega redaktor zaczyna swoją wypowiedź od wycieczki osobistej w moją stronę. Ja nie staram się nic udowodnić, wyrażam tylko swoje opinie, a od tego jest forum. Czyż nie?
Chodzi o to, że niektórzy za wszelką cenę chcą udowodnić swoją wyższość, prowokując tym samym do podobnej odpowiedzi. Ty mogłaś odpowiedzieć mi normalnie, bez napinki, Lenon nie potrafił. Było już w innym wątku o monopolizowaniu poglądów, więc nie ma sensu nic dodawać. Koniec OT.
I dzięki za ostrzeżenie przed "Wrotami...". Będę się strzegł jak ognia Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Nie 16:55, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Ależ ja się nie napinam. Po prostu nie wiem czemu miałbym sobie darować wycieczki osobiste skoro to lubię Very Happy Po mojej "napince" dodałem, że to było w żartobliwym tonie. Znasz mnie tyle lat i NAGLE to Ci to nie pasuje? Obraź się i mnie zablokuj skoro to takie 'be'. Oh wait, you've done it once already Wink
Po pierwsze, jedyną osobą, którą pisze, że jestem jedynym w swoim rodzaju kinomanem i melomanem i moja opinia jest niepodważalna jesteś Ty mój drogi Very Happy W tonie mocno ironicznym, but still Razz A jeśli znajdziesz gdzieś na forum takie słowa, które JA napisałem, to czekam na dowód. I najnormalniej w świecie przyznam Ci wtedy rację Smile
Po drugie, jeśli wyrażasz swoją opinię, od czego, jak sam stwierdziłeś, jest to forum, to weź ją jakoś porządnie uargumentuj. Skupiłeś się właściwie na jednym aspekcie filmu, czyli fabule, i wylałeś nań tonę mięcha. Napisałeś też coś o konkretnej scenie, której ja nie kojarzę. Myślałem, że mi ją przypomnisz, ale w swoich kolejnych dwóch postach nie odniosłeś się do tego ani słowem. Konkrety ziąą, konkrety Razz

Edit: jeszcze jedno. Dziewczyny napisały, że film ma fajną, ciekawą fabułę, a Ty to zbrechałeś w niezbyt przyjemny sposób. Ja jestem chamski, potrafię docinać, szydzić i tak dalej. Wcale tego nie neguję Smile Ale jeśli Ty chcesz mnie za to gnębić, to wypadałoby żebyś sam prezentował inny poziom Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bush_Docta' dnia Nie 17:01, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
agropol
Moderator



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 1398 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dydybongidągidydągi

PostWysłany: Nie 17:09, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Tylko ja to piszę, bo tylko mnie się czepiasz i widocznie tylko mi starcza odwagi Cool
Scena, którą miałem na myśli, to scena, w której pan korporacja (G.Ribisi) siedzi sam w swoim "biurze", podrzuca ten lawirujący w snopie światła kamyczek i widać, że głęęęęęboko myśli. Czy wjechać z buldożerami? Czy to aby moralne? Czy można się dogadać z dzikusami?
Ach, łapie za serce prayer


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bush_Docta'
Filolog



Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 614 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Holy Mount Zion ;)

PostWysłany: Nie 17:30, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Już kojarzę. No ale nie wiesz o czym tak naprawdę myśli. A jeśli nawet ma wątpliwości, to czy to takie dziwne? To że jest dziwką korporacji nie oznacza od razu, że nie ma nic sumienia lub uczuć Wink Pamiętaj, że rzadko kiedy coś jest tylko czarne, lub tylko białe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
SoldierOfFortune
Filolog



Dołączył: 06 Lis 2007
Posty: 382 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 13:38, 11 Sty 2010 Powrót do góry

jak zwykle gorąca dyskusja między panem doktorem i wujciem Razz no to ja też się wypowiem... z gory zaznaczam, ze zadnym znawcą kina nie jestem, nie znam się na reżyserach, scenarzystach itp... no ale...
jeśli chodzi o fabułę to nie wiem czego więcej można byłoby się spodziewać po 'superproduckji', fakt ze nie jest oryginalna, zaskakujaca, z wielkim super metaforycznym przeslaniem (chociaz tutaj mozna polemizować) jest w niej wszystko co byc powinno - przyszlosc, akcja, walka, milosc, emocje, smiech, placz, dobro vs zlo itp itd... jesli ktos szedl do kina na ten film i oczekiwal czegos innego to jakies nieporozumienie chyba, to tak jakby iść na Walta Disneya i pozniej narzekać, ze nie bylo tam rozlewu krwi i odrąbywania konczyn... Film miał przyciągnąc do kina masy ludzi, wiec musial sie podobac MASOM... i jako taki spełnił swoją rolę na 5+ , oczywiście jest dużo braków w filmie, nie wszystko jest do końca wytłumaczone, można się doszukiwać szczegółów (jak np. dlaczego te góry latały a ludzie nie? itp) ale zeby wszystko mialo byc wytlumaczone film musialby trwac 4h...
no a drugą stroną medalu są efekty specjalne i strona wizualna... to już po prostu inna bajka, to był pierwszy tego typu film w historii kina i miejmy nadzieje, ze to poczatek nowego trendu, bo takie wlasnie filmy chce ogladać Wink
amen


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SoldierOfFortune dnia Pon 13:38, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
twaróg
Filolog



Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z pokeball'a

PostWysłany: Śro 10:45, 13 Sty 2010 Powrót do góry

a ja polecam tak:

@ The invention of lying
@ Galerianki
@ Baśń o ludziach stąd

nie chce mi się pisać nic dodatkowego, więc daję tylko namiary na samodzielne sprawdzenie...
kto przeczyta plot overview będzie wiedział, czy mu pasuje gatunek i w ogóle...mi się ogólnie bardzo podobały- wszystkie 3...pozdro szeSSet


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)